czwartek, 23 czerwca 2011

David Lynch, Widzę siebie. Z reżyserem rozmawia Chris Rodley

  
"...Innym nienaturalistycznym fragmentem Blue Velvet jest początkowa sekwencja: nieprawdopodobnie niebieskie niebo, dziewiczo białe ogrodzenie, czerwieńsze od czerwieni kwiaty itp., a obok ciemny, wilgotny świat walczących ze sobą owadów, istniejący poniżej olśniewająco zielonych trawników.
Taka właśnie jest dla mnie Ameryka. Życie ma w sobie coś bardzo niewinnego i naiwnego, ale jest w nim także strach i zepsucie. Jest wszystko. Blue Velvet to bardzo amerykański film. Jego obrazy są zainspirowane moim dzieciństwem, spędzonym w Spokane w stanie Washington..."

"...Domyślam się, że obsadzenie roli Laury Palmer miało zasadnicze znaczenie. Musiała doskonale pasować do roli, bo wszystko skupia się wokół niej. A jednocześnie ma być przede wszystkim ciałem ! Nieobecnym centrum.
Zgadza się. Znaleźliśmy ją dzięki fotografii. Wiedzieliśmy, że będziemy filmować w Seattle, a ponieważ dziewczyna nie wypowiadała żadnych kwestii i była po prostu martwa, nie zamierzaliśmy zatrudniać aktorki z LA, zapewniać jej wyżywienia i mieszkania, płacić za dniówki i tak dalej - tylko po to, żeby zagrała martwą dziewczynę. Musiała więc pochodzić z Seattle. Przejrzałem dużo, dużo zdjęć i nagle: bingo! Oto leżało przede mną zdjęcie - i czułem, że to było to. No i przyszła do nas Sheryl Lee, ale nie wyglądała dokładnie tak, jak na zdjęciu. Gdy czasem widzisz czyjeś zdjęcie, wpadasz w rodzaj letargu - a potem, kiedy patrzysz na tę osobę, twój sen umyka. Ale ten sen wciąż był żywy. Zacząłem tłumaczyć Sheryl, że zamierzam zanurzyć ją w szarym barwniku i że będzie musiała leżeć martwa na brzegu. Zgodziła się..."

David Lynch, Widzę siebie. Z reżyserem rozmawia Chris Rodley, Wydawnictwo Znak, 1999, s. 191, 234-235

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz