czwartek, 25 sierpnia 2011

Marek Krajewski, Widma w mieście Breslau



Tym razem zaczyna się od trupów tzw. czterech marynarzy...Opisując to, co mnie pociąga w przygodach Mocka (przypomnijmy: zbrodnia, dobre jedzenie, śledztwo, miejsce akcji, te kacowe opisy...), zapomniałam o kobietach: też są, i często przedstawiane jako te złe, upadłe, itp. Aaa i jeszcze dewiacje bywają - uprzedzam lojalnie :)




"...Doktor Lasarius skończył pobieżne oględziny. Zdjął cylinder, wytarł czoło palcami, którymi wcześniej dotykał trupów, sięgnął po kitel i po dłuższej chwili wydobył stamtąd niedopałek cygara. Przyjął ogień od jednego z noszowych i wszyscy usłyszeli jego ironiczny głos:
- Dziękuję, że komisarz Muhlhaus tak dokładnie określił czas wykonania sekcji zwłok. Do dziś nie wiedziałem, że jestem jego podwładnym - głos stał się poważny. - ustaliłem, że ci czterej ludzie nie żyją mniej więcej od ośmiu godzin. Mają wykłute oczy i połamane ręce i nogi. Miejscami na kończynach widoczne są wybroczyny wskazujące na odbicie podeszwy buta. To wszystko, co mogę teraz powiedzieć. - Odwrócił się do swoich ludzi. - A teraz zabieramy ich stąd..."


Marek Krajewski, Widma w mieście Breslau, Wydawnictwo W.A.B., 2006, s. 27

T. G. E. Powell, Celtowie







"...Budzącym grozę zwyczajem było odcinanie głów zabitym nieprzyjaciołom, które zawieszano na wodzach koni, a ostatecznie wystawiano na pokaz w domach lub w sanktuariach, jak na przykład w Roquepertuse. Nie powinniśmy sprowadzając tego celtyckiego zwyczaju wyłącznie do chęci uzyskania trofeów, które zwiększały wojenny prestiż wojownika. Bardziej prawdopodobne, że jego początki miały związek z kultem płodności i dążeniem do podporządkowania sobie ducha zabitego wroga..."


T.G.E. Powell, Celtowie, Wydawnictwo RTW, 1999, s. 130

Urszula i Aleksander Wiąckowie, Legendy Karkonoszy i okolic


Jest to jedna z książek mojego późnego dzieciństwa. Rodzice ją kupili sobie, ale, gdy zaczęłam sprawnie czytać, wyżebrałam ją od taty dla siebie. Na zawsze. Uwielbiałam czytać te momentami mrożące krew w żyłach historie i do tego te przerażające ilustracje! Niestety podczas wyprowadzki z domu rodzinnego zgubiłam książkę i nagle z 8 lat później ujrzałam ją (tzn. nie ten sam egzemplarz) na targowisku na Dworcu Świebodzkim, za dychę! Mam ją znowu i teraz bez strachu wracam do przerażającej mnie niegdyś ilustracji z żabą lub topielicą. Poniżej fragment legendy dotyczącej zamku Gryf, znajdującego się u stóp Gór Izerskich. Niestety, w stopce redakcyjnej nie ma informacji o roku wydania, ale pamiętam, że to musiała być połowa lat 80 - tych XX w. (zakres od 1984 do 1986)

" W zamku Gryf zapanowała wielka radość wśród służby, gdy wieść nadeszła z Legnicy, że pan tego zamku, młody graf Schaffgotsch, otrzymał rękę polskiej księżniczki z rodu Piastów, Barbary - Agnieszki, córki Joachima - Fryderyka, księcia legnicko - brzeskiego. Cieszyli się wszyscy z tego faktu i łączyli z nim cichą nadzieję, że coś może w ich życiu zmieni się na lepsze. Wszyscy, od praczki począwszy, aż do starszego stajennego, spodziewali się, że gdy nowa pani do zamku przyjedzie, zmienią się obyczaje tutejsze na swojskie. Nie tylko w kuchni i stajni, ale na dziedzińcu i we wszystkich komnatach rozbrzmiewać będzie polska mowa w miejsce niemieckiej. Również mieli nadzieję, że nowa pani nie tylko nakaże kapelanowi zamkowemu wygłaszać kazania po polsku, ale i proboszcza z kościoła w Gryfowie wygna za to, że po polsku mówić nie umie i że polskim dzieciom, tam chrzczonym, nie chce nadawać polskich imion, a tylko chrzci ich na Fryców, Hansów czy też Wolfgangów..."

Aktualizacja (15.04.2012 r.): zauważyłam, że jest sporo zapytań w wyszukiwarkach o tę właśnie książkę. W związku z tym, zamieszam spis treści - być może ułatwi to komuś uzyskanie więcej informacji na temat tej pozycji.
Spis treści:
1. Jelenia Góra:
O założeniu Jeleniej Góry
O skarbie w jeleniogórskim zamku
O kasztelu nad Pijawnikiem
 2. Zamek Werszki na Kozińcu
O rycerzu Arno i Beatrycze
O rycerzu Juriju
3. Zamek w Lipie
O świętym Czesławie z Lipy
4. Zamek Niesytno w Płoninie
O powstaniu nazwy zamku
O morderczyni pokutującej w zamku
O tragicznej śmierci pani Hildegardy
5. Zamek w Starej Kraśnicy
O założeniu zamku
6. Zamek w Świeciu
O zakonnicy i założeniu zamku
O wodniku Sveteczku
O wodnicy Świętosłąwie
7. Świerzawa
O pięknej Świerze i założeniu Świerzawy
8. Zamek na Wielisławce
O rycerzu Wielikosławie i rakarzu
9. Zamek w Rybnicy
O skarbie księcia Redarów
O rycerzu Lubomirze z Rybnicy, który króla czeskiego oszukał
10. Zamek Sokolec i Karpniki
O karpiach z Karpnik
O złotym ośle
O piastowskiej księżniczce z Sokolca
11. Zamek w Kliczkowie
O dolnośląskim Walgierzu
12. Zamek w Starej Kamienicy
O pokutnicach ze Starej Kamienicy
O dwóch Schaffgotschach
13. Zamek Zamczysko w Borowym Jarze
O śmierci kasztelanica
14. Zamek w Radłówce
O kamiennym grodziszczu
15. Zamek w Gościszowie
O dolnośląskich olbrzymach
16. Szczytów
O szczytniku Czaji i jego grodziszczu
17. Zamek Czocha
O studni niewiernych żon
O Zośce Czajównie
O Białej Damie
18. Zamek w Trzecieńcu
O południcy z Trzcieńca
19. Zamek w Wojcieszowie
O pogańskiej świątyni i założeniu Wojcieszowa
O katowskiej uczelni
O skarbie templariuszy
20. Zamek w Lwówku Śląskim
O otruciu księcia Laskonogiego
O nagrobku księcia Henryka
O nazwie Lwówek Śląski
O śmierci dwojga zakochanych
21. Zamek Chojnik
O owcy i wilku
O ucieczce więźnia z wieży
O księżniczce Kunegundzie
22. Zamek w Łagowie
O skarbach księcia Cześcibora
23. Zamek Świny
O rycerzu Biwoju
O rycerzu Śwince i pięknej Czetryczównie
O srebrnych pucharze rycerza Konrada ze Świn
O pijackim turnieju pana Jerzego Świnki
24. Zamek Gryf
O założeniu zamku
O rycerzu Raswicu i tańczących mniszkach
O podziemnym korytarzu
O Białej Damie
O piastowskiej pani zamku
25. Zamek w Bolkowie
O założeniu zamku
O skarbach w bolkowskim zamku
O upiorze z Bolkowa
26. Wieża rycerska w Siedlęcinie
O Krzychu Beczu
O Wiosennej Zmorze z Siedlęcina
27. Miedzianka
O pasterzu Jano
O duchu husyckiego kapelana
28. Zamek w Leśnej
O Sonce z kasztelu
O sołtysie książęcym i czarownicy Boraszce
29. Zamek w Kamiennej Górze
O odzyskaniu Stróży
O zabiciu templariusza
30. Zamek w Kowarach
O ściegieńskich mieczach
31.  Karpacz
O Kruczych Skałach
32. Szklarska Poręba
O wodospadzie Szklarki
O Szklanej pani z wyspy Murano
O Czarnym Rycerzu i Wieczornym Zamku
O tragicznej śmierci rusałki i kamieńczyka
O Czerwonej Jamie
O Skarbczyku w Wieczornym Zamku
O Trzech Świnkach
O złotej kuli Ducha Gór
O trzech Schaffgotschach i Kruczych Skałach

uff, to aż tyle...



O Piastowskiej pani zamku, s. 109 [w:] Urszula i Aleksander Wiąckowie, Legendy Karkonoszy i okolic, Wojewódzki Dom Kultury w Jeleniej Górze,

piątek, 19 sierpnia 2011

Nowy kiermasz bajek - zbiór baśni, podań i legend warmińsko - mazurskich


 


" Wczesnym rankiem w zimowy, mroźny dzień toczył się wóz drogą spod Zgniłochy do pobliskiego lasu. Wiatr dął od strony Kaleckiego Jeziora, gwiazdy błyszczały w górze, a het, za lasem blady księżyc schylał się ku ziemi. Chłop siedzący na wozie czapkę mocniej nacisnął. Wóz zaprzężony w chudą szkapinę toczył się leniwie, podskakując na głębokich wybojach. "Wio, siwku, wio!..." - wołał chłop, ale szkapa pozostała nieczuła na wszelkie zaklęcia. Noga za noga dreptała po twardych grudach, zbliżając się powoli do lasu. Tu wiatr stracił na mocy, ale mróz dokuczył chłopu. Zeskoczył z wozu, lejce zarzucił na kłonicę, a sam zaczął biec, by się trochę rozgrzać. Dojechali do krzyżówki. Szkapa sama skręciła w lewo - widać już niejeden raz tędy szła, bo stąpała pewnie..."

Otylia Grotowa, Jak chłop mazurski diabła oszukał, [w:] Nowy kiermasz bajek, Czytelnik, 1978, s. 43-44

sobota, 6 sierpnia 2011

Marek Krajewski, Festung Breslau


Tym razem akcja rozgrywa się już blisko końca wojny, w tle grają "organy Stalina", a i Mock już nie taki młody i sprawny. Powiem tyle:  warto zatopić się w przestępczy świat u schyłku Breslau...


"...Obaj mężczyźni, poniżeni dziś dotkliwie przez Gnerlicha, nie zwracali uwagi specjalnej uwagi ani na posiłek, ani na kelnera, który podał im zakąski z taką siłą, że kawałek pasztetu stoczył się z półmiska na poplamiony piwem obrus. Siedzieli w milczeniu i żaden z nich nie wiedział, jak najdelikatniej zadać drugiemu pytania, które każdego z nich bardzo nurtowały. Po oddaniu ciała Berty Flogner w bardzo spracowane ręce medyka sądowego, dobrze znanego Mockowi doktora Lasariusa, spojrzeli po sobie i  - jakby na komendę - zacisnęli mocno zęby..."


Marek Krajewski, Festung Breslau, Wydawnictwo W.A.B., 2006, s. 63