niedziela, 14 kwietnia 2013

"Sprawiedliwość owiec"

Właśnie skończyłam po raz drugi "Sprawiedliwość owiec" Leonie Swann. Kupiłam tę książkę w 2007 r., gdy wybieraliśmy się na taki prawdziwy wyjazdowy urlop z wówczas 3-letnim synem (i tylko synem, bo córka nawet w mglistych planach nie była). Wieczorami w Wisełce ją pochłonęłam. Teraz po iluś tam latach wróciłam do niej - i znowu ją pochłonęłam. I - jak to zazwyczaj miewam - za każdym kolejnym przeczytaniem tej samej książki, odkrywam coś nowego. Czyli  - nie było nudy, o nie. Warto ją przeczytać - jest napisana niby z perspektywy stada owiec, które odkrywa, że ich opiekun leży na łące przebity szpadlem...I owce postanawiają odkryć tajemnicę śmierci swojego pasterza. I wiecie co? odkryją, a jakże ! Piszę, że "niby", bo skąd mamy wiedzieć jak postrzegają świat owce:)? Niedawno wyszła druga część tej powieści - nie znam jej, ale planuję w najbliższym czasie ją przeczytać (znajoma obiecała, że pożyczy). Cytatu nie będzie, bo właściwie powinna zacytować całą powieść :)

Leonie Swann, Sprawiedliwość owiec, Wydawnictwo Amber 2006

sobota, 13 kwietnia 2013

Kryminał i rowery - powroty do książek z piwnicznych pudeł

Pora wyjść z zimowej hibernacji. Przez ostatnie pół roku chyba nic nowego nie przeczytałam. Owszem, czytałam, ale książki, które już znam. Taki powrót to tego, co się zna i lubi. A, przeczytałam pożyczone od koleżanki "Trociny" Vargi. Fajna, tylko koniec nieco banalny. Warto było ją przeczytać. Podczas tej nieskończenie długiej zimy wróciłam m.in. do "Trzeciego policjanta" Flanna O'Briena. Taki niby kryminał, bo i zbrodnia jest. Dowiadujemy się o niej już z pierwszego zdania: "Nie wszystkim wiadomo, że zabiłem Phillipa Mathersa, rozwalając mu szczękę szpadlem". (s.7). Ale oprócz zbrodni jest, jak to mawialiśmy kiedyś, będąc nastolatkami "kosmos", czyli: policjanci, których ulubionym zajęciem jest poszukiwanie skradzionych przez siebie rowerów, zapisywanie tajemniczych pomiarów, tworzenie miniaturowych przedmiotów, rozciąganie światła, itp. Można powiedzieć, że początek i końcówka książki są w miarę rzeczywiste i racjonalne, a co pomiędzy to świat w innym wymiarze. Niby rzeczywisty, a jednak nie do końca, z dużą dawką czarnego humoru. Jasne, teraz pewnie pełno podobnych fabuł jest i w filmach i różnych powieściach, a ta została napisana aż w 1940 roku. Lubię raz na parę lat do niej wrócić. A tu jeszcze jeden cytat:
"- Po czym poznaje pan, że ktoś ma we krwi dużo roweru?
- Jeżeli jego procent przekracza pięćdziesiatkę, można to rozpoznać  bezbłędnie po chodzie. Zawsze porusza się prędko, nigdy nie spoczywa, opiera się na wystawionym łokciu o ścianę i stoi tak całą noc w kuchni, zamiast iść do łóżka. Jeżeli zbytnio zwolni lub zatrzyma się na środku drogi, to zwali się jak kłoda i ktoś obcy musi go podnieść i ponownie wprawić w ruch. W taki właśnie nieszczęsny stan wpedałował się listonosz i chyba się już z niego nie wypedałuje.
- Nigdy już  nie będę  jeździć na rowerze - oświadczyłem.
- Trochę jazdy nigdy nie zaszkodzi, człowiek hartuje się i wchłania żelazo. Ale chodzić za daleko, za często i za szybko wcale nie jest bezpiecznie. Nieustanne zderzanie stóp z drogą sprawia, że pewna jej ilość przechodzi w człowieka..." (s. 97-98)



Flann O'Brien, Trzeci policjant, Wydawnictwo Zysk i s-ka, Poznań 1996, s. 7, 97-98

ps. książka wydana w 1996 roku, czyli już za wiekowa, aby na przykład przekazać ją do biblioteki. Nie, żebym chciała się jej pozbyć, ale ze zdziwieniem dowiedziałam się, że można oddawać do biblioteki (miejskiej) książki wydane jedynie po 2000 roku.