"...Przybył Andre Breton. Rozmawialiśmy o hipnozie i wszystkich pisarzach, których uważamy za jasnowidzów czy proroków. Chwilami nadal mam wrażenie, że gdy mówi, jest raczej badaczem podświadomości niż poetą, że częściej analizuje, niż odczuwa, lecz każde wypowiedziane przezeń słowo świadczy o przenikliwości, precyzji myślenia i pomysłowości. Bezsprzecznie w swej twórczości jest poetą, i to o potężnej sile oddziaływania. Być może zmuszony do teoretyzowania, nauczania, określania grup i dzieł, z konieczności stał się dogmatykiem. Zdaje mi sie, że surrealizm ma szersze znaczenie, bogatsze treści, niż przypisuje mu Breton.
Najbardziej surrealistyczny jest sam Andre Breton, emanuje zeń wrodzona godność, imponuje prawdziwie królewską postawą, długie włosy odgarnia z lwiego oblicza o dużych oczach i śmiałych rysach, gdy na pietrze autobusu, jadącego Piątą Aleją, pochyla się, by pocałować mnie w rękę..."
Anais Nin, Dziennik, t 3, 1939-1944, opracowanie i wstęp Gunther Stuhlmann, Z-sk i S-ka, 2007, s.180
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz