"... Omal nie zemdlałem z wrażenia, gdy zakapturzony osobnik pochylił się nade mną, przytrzymywany przez trzech czy czterech silnych mężczyzn, i ujrzałem jego szare, podstępne oczy i żółtawe zęby. Nadal uśmiechając się do mnie, powiedział:
-Wielce się zdumiawszy, widząc waszą mość całą i zdrową tu, w Vindobonie.-Ugonio?!- wykrzyknąłem i straciłem przytomność.
Łowca relikwii, zbir w służbie sekt żebraczych, oszust, dla którego przestępstwa w Wiecznym Mieście były chlebem powszednim, kolejny raz, nieoczekiwanie pojawił się w moim życiu..."
Rita, Monaldi, Francesco Sorti, Veritas, Świat Książki, 2007, s. 278-279
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz