Dzisiaj jest Dzień Zakochanych i z tej okazji powspominam literackie miłosne uniesienia, które wywarły na mnie największe wrażenie. Piszę totalnie z pamięci, bez lekturek pod ręką (lekturki grzecznie leżą w pudłach w piwnicy...). Nie będę tu przywoływać książek z subtelnymi miłosnymi wyzwaniami, wręcz przeciwnie - skupię się na fizycznym aspekcie tychże. No, bo kiedy je przywoływać? ;)
Zacznę jednak od subtelnych sucharów:) czyli:1. "Trędowata" Heleny Mniszkówny.
Czytałam będąc dość młodą nastolatką (14-15 lat), urzekła mnie nieszczęśliwa miłość ubogiej Stefci i ordynata Waldemara Michorowskiego, ryk był zawsze przy czytaniu opisu śmierci Stefci :);
2. "Cierpienia młodego Wertera" Goethego.Wyjątkowo podobała mi się ta lektura i czytałam ją romantycznie, jak na lekturę romantyczną przystało, na łące. Bardzo przeżywałam nieszczęśliwą miłość Wertera do Lotty, zakończoną również tragicznie.
3. "Różoukrzyżowanie", przede wszystkim pierwsza część ("Sexus") Henry'ego Millera.Szał ciał i uprzęży! Facet w pełni korzystał z życia, są tam "te momenty" :) I jeszcze "Zwrotnik raka" też obfituje w soczyste opisy tego i owego. Kiedyś więcej napiszę o Millerze...
4. "Żywoty kurtyzan" Pietro Aretino.Tytuł mówi sam za siebie, autor zresztą uważany jest za twórcę pornografii :) w książeczce tej urzekły mnie piękne i jednocześnie dosadne porównania drugorzędowych cech płciowych :)
5. Twórczość Markiza de Sade.Nie przeczytałam zbyt wiele, ale w pamięć zapadła mi "Justyna czyli nieszczęścia cnoty", "Filozofia w buduarze" i "120 dni Sodomy". Tej ostatniej książki nie doczytałam - nie dałam rady. "Justyna..." to pikuś w porównaniu do wynaturzeń w "120 dniach..." (zamierzam ją sprzedać - piękne, szyte wydanie z 2004 roku bodajże). Do lektury "Justyny..." zachęcam :)
Jeśli przywołałam tu ducha Markiza, to może napomknę jeszcze o jego młodszym koledze, urodzonym we Lwowie czyli ladies and gentlemen:
6. Leopold von Sacher- Masoch i jego "Venus w futrze"!Klasyka... masochizmu :) Do poczytania - aby zrozumieć dewiację
7. "Kompleks Portnoya" Philipa Rotha.
Zapamiętam z tej książki nietypowe zastosowanie jabłka, wątróbki i stanika starszej siostry (czyli szarlotka z głupawego "American Pie" to wtórny pomysł :) )
8. "Kazirodztwo" Anais Nin.W przeciwieństwie do "Dzienników" tu cenzury nie ma, a nie od dzisiaj wiadomo, że Anais nie prowadziła przykładnego żywota małżonki bankiera. No i mamy tu tytułowe tabu (brr).
Myślałam, że wyjdzie mi z 10 pozycji, ale nie udało się (jedno z dzieci na raty je obiad i rozprasza...)
A na koniec, żeby tak dosadnie nie było o tej całej miłości, wyznam, że moim filmem wszechczasów jeśli chodzi o wieczną, niespełnioną miłość jest "Dracula" Francisa Forda Coppoli. Uwielbiam kostiumy, epokę, historię i muzykę naszego kompozytora! Film jest oparty na książce Brama Stokera. Coppola nieco zmodyfikował historię z książki. I dobrze, bo książka nie umywa się do filmu. I takiego seansu filmowego na kanapie dzisiaj Wam życzę, drodzy goście !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz