piątek, 28 lutego 2014

"Beksińscy portret podwójny" Magdaleny Grzebałkowskiej

A początek był taki: dawno, dawno temu, będąc dziecięciem (dość ciekawskim) zaintrygowały mnie straszne obrazy, któych reprodukcje widziałam w "Fantascyce", prenumerowanej przez ojca. Były to reprodukcje dzieł Beksińskiego. Potem, na wiele wiele lat zapomniałam o nich. Zetknęłam się z nimi dopiero  w dużym mieście, gdzie przyjechałam zdobywać wiedzę. Felietony Tomasza czytałam  w "Tylko Rocku". Potem w mediach padła informacja, że Tomasz Beksiński nie żyje. Po kolejnych kilku  latach wstrząsnęła mną informacja o okropnej  śmierci Zdzisława Beskińskiego. A parę dni temu skończyłam czytać książkę, ich biografię, w formie reportażu, napisaną przez Magdalenę Grzebałkowską.
 I teraz już o wiele więcej wiem.
 Jak pisza sama autorka na okładce: "To nie jest ksiażka o znanym malarzu, który tworzył dziwne i straszne obrazy,To nie jest książka o jego mrocznym synu, który fascynował się śmiercią i tak wiele razy próbował popełnić samobójstwo, aż mu się udało [...] To książka o miłości - o jej poszukiwaniu i nieumiejetności wyrażenia. I o samotności - tak wielkiej, że staje się murem, przez który nikt nie może się przebić[...]".Cytat pochodzi z czwartej okładki książki. Więcej nie uda mi się o niej napisać, oprócz tego ,że autorka porządnie zabrała sie do pracy - książka zawiera bardzo dużo faktów z życia obu Beksińskich, jest napisana takim językiem, że nie mogłam się od niej oderwać (gdy ją skończyłam, mąż chyba odetchnął:)) i tak, ma wkładki w postaci zdjęć obu panów z różnego okresu ich życia oraz reprodukcje kilkunastu dzieł malarza, jest indeks osób, przypisy, mniam.
Ta ksiażka to prezent dla mnie - od męża i niejako od autorki, bo cieszę sie,że jest tak napisana, jak jest i że ją przeczytałam i poświęciłam książce czas, i pewnie będę do niej wracać.

Poniżej  - nieudolna moja fotka książki, z moim prawym kciukiem na Zdzisławie:

ps.A jak malował Zdzisław Beksiński? internet pewnie wypluje wyniki, jego dzieła były też wykorzystywanie na okładkach książek, np. na okładkę powieści Nicka Cave'a .

Magdalena Grzebałkowska, Beksińscy portret podwójny, Wydawnictwo Znak, Kraków 2014

2 komentarze:

  1. Czytałam w ostatniej Angorze i nabrałam ochoty, choć już powiedziałam sobie, ze nie będę się "taplać" w ciemnych klimatach ;) Podobnie jak Ty, z Beksińskim juniorem zetknęłam się dzięki jego artykułom oraz w Trójce. Wiedziałam też, że tłumaczył "Latający Cyrk Monty Pythonów" . Obrazy też znam, także dzięki Fantastyce, no i ogólnemu zainteresowaniu sztuką w moim domu rodzinnym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja się"taplam"z lubością, bo to chyba silniejsze ode mnie;) Teraz ostrzę zębiska na album z reprodukcjami (kiedyś zbierałam albumy moich ulubieńców, potem przestałam-reset w postaci rodzicielstwa- powoli teraz wracam do tego).Jakiś czas temu widzałam chyba "Sens życia..."Pythonów już w zupełnie innym tłumaczeniu,buuu.Nic nie zastąpi rzymskiej świeci, francuskich szelek i chińskiej czapy (cokolwiek one znaczą:)).

      Usuń